motto:

"Tutaj wszystko pochodzi z wnętrza. Musi się zacząć głęboko w środku, a potem rozrastać się i rozrastać. Wtedy naprawdę zachodzą zmiany."

David Lynch "W Pogoni Za Wielką Rybą"

środa, 20 kwietnia 2016

Ślady

Dziś doszło między nami do niezłej awantury. Poszło o „kolekcję” z sekretarzyka. Nie wiem, co mnie podkusiło, by opowiedzieć Nice o moich niegdysiejszych podejrzeniach. Strasznie ją to wkurzyło. Że jak tak można?! Że wzajemne zaufanie to podstawa współpracy! Że skoro pojawiły się wątpliwości, trzeba było od razu o nich mówić! Itp. itd. A na koniec „zastrzeliła” mnie wyznaniem:
- Zresztą ja chyba wiem skąd te wenflony w twojej szufladzie?
- Teraz mi to mówisz?! Więc po co kurwa ta gadka o zaufaniu?!
- No... nie myślałam, że to dla ciebie takie ważne...
Tu padło kilka dosadnych słów, których nie ma sensu przytaczać, a które wyraziły moją opinię na temat obłudy mojej wspólniczki, bo jak to jest, że zupełnie inną miarę przykłada do moich „błędów” a całkiem inną do swoich. Mało brakowało, a doszłoby do zerwania współpracy. Aż wreszcie Nika dotarła do sedna sprawy, czyli do tego, skąd wzięły się w szufladzie te badziewia.
Okazało się, że córka naszej gospodyni ma, delikatnie mówiąc, problem z używkami. Podobno już dwu- lub trzykrotnie była odtruwana w domu. Stąd walające się po pensjonacie medyczne akcesoria, które Andżela „dobra dziewczyna, ale trochę nieogarnięta” upycha po kątach.
- Może zresztą wychodzi z założenia, że hotelowym gościom takie rekwizyty też mogą się przydać – zadumała się Nika.
- Odbiło ci? Do czego niby miałyby się przydać? Zresztą... sama mówiłaś, że ktoś chce mi coś przez to powiedzieć? Niby, że Andżela chce mi coś powiedzieć?
- Pomyliłam się. A zresztą... jedno drugiego nie wyklucza!
- Jasne. Na wszystko znajdziesz odpowiedź. I w ogóle kurwa skąd o tym wszystkim wiesz?
- Andżela mi powiedziała.
- Andżela?
- Myślisz, że tylko z tobą rozmawia?
Potem nastąpił ciąg dalszy wymiany zdań. Również dość gwałtowny. Wreszcie udało nam się dojść... no, nie powiem, że do porozumienia, ale przynajmniej wyciszenia emocji. I właśnie wtedy naszła mnie spóźniona refleksja dotycząca innej awantury. Tej sprzed kilku dni.
- Teraz przynajmniej rozumiem skąd ta paranoja u pani Marii.
- Jaka znowu paranoja? - zaciekawiła się Nika.
- Ta wariatka złapała mnie za rękę i zaczęła się wydzierać, że mam niby jakieś nakłucia i że wszystko przez te ćpuny. Kobieta jest przeczulona z powodu problemów córeczki.
- No, przecież masz.
- Co mam?
- Ślady po wkłuciach.
- Co ty pieprzysz?!
- O tu...
- Gdzie, kurwa?!
Nika bez słowa wskazała na błękitne, wypukłe żyły na wierzchu mojej dłoni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz