motto:

"Tutaj wszystko pochodzi z wnętrza. Musi się zacząć głęboko w środku, a potem rozrastać się i rozrastać. Wtedy naprawdę zachodzą zmiany."

David Lynch "W Pogoni Za Wielką Rybą"

czwartek, 7 kwietnia 2016

Ogień i truskawki

 W jadalni było ciepło i przytulnie. Ogień wesoło trzaskał w kominku. Przy stole siedziała Andżela i zajadała truskawki. Skąd ona je wzięła o tej porze roku?! Obfite piersi wylewały się z obcisłego sweterka. Kilka czerwonych kropel kapnęło na jej dekolt, a truskawkowy sok rozmazał się na ustach, jednak Andżela w ogóle się tym nie przejęła. Jadła z takim apetytem, tak intymnie, jakby na całym świecie nie istniało nic prócz truskawek, nic, prócz soczystej, słodkiej czerwieni.
- Może przyjdę później?
- Spoko – uśmiechnęła się Andżela oblizując wargi i wyciągając w moją stronę miseczkę z owocami.
- Prawdę mówiąc... mam pytanie.
- Wal! – wymamrotała władając do ust kolejny soczysty owoc.
- Mówiłaś, że w moim pokoju mieszkała kiedyś pewna artystka...
- Aaa... ta świruska.
- Właśnie. Pamiętasz jej nazwisko? Czy to nie była przypadkiem Dominika Sanders?
Przypadkiem, czy nie przypadkiem, nie pamiętam. Co to ma do rzeczy? Wiem tylko, że z głową miała trochę nie po kolei. Był tu raz u niej taki jeden, świata poza nią nie widział - nie rozumiem, bo ta artystka to nic nadzwyczajnego, podobna do tej chudej, co prowadzi z tobą śledztwo - miły i dobry człowiek. Spodobał by ci się. Niby poczciwiec, ale z werwą. I przystojny. Miał taki śliczny tyłek, że oczu wprost nie mogłam oderwać. Zamknęli się w pokoju, a potem on wyszedł. I łzy miał o oczach. Facet, a płakał. Tak mu zrobiła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz