motto:

"Tutaj wszystko pochodzi z wnętrza. Musi się zacząć głęboko w środku, a potem rozrastać się i rozrastać. Wtedy naprawdę zachodzą zmiany."

David Lynch "W Pogoni Za Wielką Rybą"

środa, 13 kwietnia 2016

Romans bez jednego dotknięcia

Opowieść Niki przez całą noc nie dawała mi spokoju. Wciąż nowe wątki przychodziły mi do głowy. Kolejne interpretacje i podejrzenia. Z kolei te podejrzenia budziły nowe, gwałtowne uczucia. Domysły namnażały się jak bakterie na dobrze dobranej pożywce. Efekt był taki, że ogarnęła mnie apatia, zniechęcenie i poczucie bezsensu. Moja forma po dzisiejszej nocy była zapewne nie lepsza, niż forma Niki po wczorajszej. A przecież to był jej sen. Nie mój.
Tym bardziej więc zdumiała mnie świeżość i energia Niki podczas naszej rutynowej porannej narady. Jej trwająca od wielu dni depresja zniknęła bez śladu.
- Widzisz - wyjaśniła mi - ja przyjmuję i oddaję. Wchodzę i wychodzę. Ty mnożysz hipotezy i zaplątujesz się w nie jak w utkane własnoręcznie sieci. Być może, jak mówisz, jestem zdrowo stuknięta, jednak to ty jesteś teraz w depresji. Nie ja. I nie wmawiaj mi, że to efekt stosowania mojej metody. Ja nigdy nie próbuję się niczego domyślać. Zamiast przez całą noc główkować, trzeba ci było śnić. To z pewnością więcej wniosłoby do śledztwa. Fakt. Sen był okropny. Długo nie mogłam przestać o nim myśleć. Dopóki nie przypomniała mi się książka, którą czytałam kilka lat temu. Opowiadała ona historię molestowanej w dzieciństwie kobiety i osobliwego romansu, który bohaterka nawiązała jako całkiem dorosła osoba z dużo od siebie młodszą dziewczyną.
Był to nietypowy romans. Romans bez jednego dotknięcia. Bez jednego pocałunku. Pewnego dnia owa kobieta podeszła do młodziutkiej dziewczyny, właściwie prawie dziecka, i opowiedziała jej historię swojego dzieciństwa. A ta wrażliwa, młoda istota poczuła, że ból tej kobiety stał się jej bólem. Jakby ta trauma również ją dotknęła. Czasem nawet myślała, że rzeczywiście jej również coś takiego w dzieciństwie się przytrafiło.
Na jakiś czas kobiety stały się nierozłączne. Dziewczyna z każdym dniem czuła się coraz bardziej związana z kobietą, której stała się powierniczką. Co więcej, sama zaczęła powierzać jej swe sekrety. Nikt dotąd nie był jej tak bliski. Dlatego niezmiernie dziwił ją fakt, że jej stan psychiczny z dnia na dzień się pogarszał.
Wiele czasu minęło, nim zrozumiała, że związek ze starszą koleżanką to rodzaj platonicznego romansu, że przyjaciółka opowiedziała o swoim życiu, by wejść z nią intymny kontakt. Bo był to jedyny sposób nawiązywania bliskości jaki znała. Intymność poprzez cierpienie. I nie przypadkiem jej zwierzenia dotyczyły tej właśnie sfery, gdyż, w istocie, uczucia jakie żywiła do swojej młodej towarzyszki miały erotyczny charakter, choć prawdopodobnie nie zdawała sobie z tego sprawy. A może raczej jedyna bliskość jaką znała była bliskością o seksualnym charakterze i po prostu nie umiała bliskości odczuwać inaczej - Nika zamyśliła się. - Być może naszemu dziecku wydarzyło się coś podobnego?
- To znaczy co?
- No nie wiem dokładnie. Zarażanie cierpieniem. Nasiąkanie cudzą krzywdą, poczuciem winy, które do nas nie należy, które ktoś nam wepchnął, a potem karanie się takimi właśnie snami, za coś czego nigdy nie zrobiliśmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz