motto:

"Tutaj wszystko pochodzi z wnętrza. Musi się zacząć głęboko w środku, a potem rozrastać się i rozrastać. Wtedy naprawdę zachodzą zmiany."

David Lynch "W Pogoni Za Wielką Rybą"

piątek, 13 maja 2016

Choroba

Skoro, jak twierdzi Nika, to nie Sanders porwała dziecko, po co się nią zajmujemy? Chwilami mam wrażenie, że to ona - Sanders, nie dziecko, jest obiektem naszych poszukiwań. Nika posunęła się do tego, by odbyć kolejną wizytę u Damiana, po to tylko, aby szczegółowo o nią wypytać. I to bynajmniej nie w kontekście porwania.
Damian, jak można było się spodziewać, nie za niewiele miał do powiedzenia. Nie przeszkodziło to Nice uznać wizyty za niezwykle udaną. Jak zwykle stwierdziła, że w sposób zasadniczy posunęła śledztwo do przodu.
Szkoda, że mogę podzielić jej opinii.
Jedyna informacja jaką udało nam się uzyskać, dotyczy tego, że Damian był (jest?) chory na jakąś tajemniczą chorobę.
- Powiedz nam coś o swojej siostrze - prosiła Nika
- A co? - dziwił się Damian
- Na przykład... dlaczego nie bawiłeś się z nikim innym?
- To było tak, że mama nie pozwalała mi bawić się z dziećmi, bo byłem chory. To była taka choroba, której w ogóle nie było widać i nie wiem na czym ona polegała, ale to chyba musiała być jakaś straszna choroba, bo mama nie chciała mi o niej nic opowiedzieć, pewnie z dobrego serca, jak to matka, żebym się nie wystraszył i żeby mnie pocieszyć mówiła, że to nie jest jakaś straszna choroba i żebym się nie martwił, ale ja wiedziałem, że tak tylko mi mówi, bo gdyby to była jakaś zwykła choroba, z której można się wyleczyć, nie ukrywałaby jej przede mną.
- Nie pozwalała ci bawić się z dziećmi? Dlatego, że mogły się od ciebie zarazić?
- Nie, nie. To było po to, żeby mnie ochronić, bo jakbym się bawił to mógłbym się za bardzo zmęczyć i to by mi zaszkodziło. To mogłoby być dla mnie okropnie złe. Dlatego nie miałem żadnego kolegi ani koleżanki. Tylko Dominikę. Z nią mogłem się bawić, bo była moją siostrą i nie mogła mi zaszkodzić. Dominika była bardzo dobra. Dzień, w którym wyjechała był najgorszym dniem w moim życiu.
Przyznaję, że trudno mi było uwierzyć własnym uszom. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby Damian powiedział tyle słów naraz.
- Byłeś strasznie samotny - drążyła Nika.
- Ależ skąd. Miałem przecież mamę. Tak mi mówiła. Nie jesteś samotny, syneczku. Dopóki mamy siebie nawzajem niczego nie może nam zabraknąć.
- A ojciec?
- Tatuś był daleko. Dużo pracował, żeby niczego nam nie zabrakło.
- No dobrze! Wróćmy do choroby. Czym ona się objawiała.
- Nie objawiała się. Ona po prostu była we mnie. I nadal jest. Czasami się boję, że wreszcie się objawi. A ja nawet nie wiem, co wtedy ze mną się stanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz