- A co to za kryminał, w którym od pierwszej chwili wiadomo, kto
popełnił zbrodnię?! - oburzyła się Nika, wysłuchawszy mojej propozycji. -
W dobrym kryminale sprawcą powinien być ten, kogo najmniej się
podejrzewa.
Tego było dla mnie za wiele.
- Wyjaśnijmy sobie
podstawowe sprawy. Jestem tu po to, by rozwiązać sprawę. Odszukać
dzieciaka, który najpewniej został porwany. Być może jest chory. Głodny.
Może padł ofiarą zbrodni. A może... Może już
nie ma.
- Czyżby? - przerwała mi Nika. - Rzeczywiście chodzi ci o dziecko, czy raczej o tę, jak ty to mówisz, prawdę?
- Nie widzę sprzeczności.
- No cóż, mogłam się tego spodziewać.
Zazwyczaj unikam konfrontacyjnych sytuacji, ale tym razem Nika przegięła.
-
Nika, jestem spokojną osoba, ale zaraz mnie chyba szlag... - cudem
udało mi się powstrzymać cisnące się na usta wulgaryzmy. - Nie wiem, co
ty tu robisz, ale ja szukam dziecka. Nie chodzi mi o to, by dostarczyć
sobie literackich wrażeń. Ani o to, by zebrać materiał na powieść
kryminalną. Nic w tym rodzaju. Chodzi mi, jak sama powiedziałaś, o
prawdę. Nie o fabułę! Nie o wymyślanie historyjek!
- Zawsze,
kiedy prowadzę śledztwo robię to tak, jakbym pisała powieść. To
najlepszy sposób poznania prawdy. Per fictionem ad realitatem. Znasz
takie przysłowie?
Te słowa utwierdziły mnie w przekonaniu, że nie
ma sensu z Niką dyskutować, wyjaśniać jej czegokolwiek, ani też od niej
oczekiwać wyjaśnień.
Moje spojrzenie zatrzymało się na
dziecinnie zaróżowionych policzkach mojej wspólniczki, delikatnej,
niewinnej twarzy otoczonej mgłą złocistych włosów i wszelkie emocje
opadły, a rozhuśtane myśli uleciały z głowy. Zostało w niej tylko jedno
proste pytanie, które samo, jakby bez udziału woli, wydobyło się z moich
ust.
- Cóż więc proponujesz?
- Na początek wybierzmy się do pani Bartkowiak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz