Czekam na odpowiedź od Klientki. Klientki Mojego Życia. Tej od Wielkiego Zlecenia. Mam nadzieję, że da mi jeszcze jedną szansę. Kilka dni temu Andżela, w moim imieniu, wysłała do niej list przy okazji wizyty w sąsiednim miasteczku. Klientka nie odbiera telefonów, maili, itp., więc to jedyna dostępna w tej chwili forma kontaktu.
Oczywiście wszystko odbyło się w wielkiej tajemnicy. Również przed Niką. Dlatego miejscowa poczta nie wchodziła w grę - w X niczego nie da się ukryć (prócz oczywiście zaginionego dziecka). Z kolei wyjazd z X, nawet najkrótszy, z pewnością wzbudziłby zainteresowanie mej dociekliwej (na swój sposób) wspólniczki.
Andżela, choć z pozoru wydaje się trochę szalona, jest tu jedyną osobą, której mogę zaufać. Oczywiście Nice też niby ufam, ale co z tego, skoro to zaufanie zawsze sprowadza mnie na manowce. Tak, tak... wierzę, że Nika chce dobrze, ale dobrymi chęciami he, he... Hades (a właściwie Tartar) wybrukowany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz