Niektórzy Czytelnicy wiedzą, inni się domyślili, że to ja jestem autorką "Osobistego Detektywa". Spora część jednak zapewne nie miała o tym pojęcia.
Pierwsza wersja tekstu powstała około roku 1998 z myślą o książce papierowej. Wówczas mało kto myślał o blogowaniu. Prawdę mówiąc chyba jeszcze nie wiedziałam, że coś takiego w ogóle istnieje. Ostatnią wersję napisałam w 2014.
Kilka lat temu wpadłam na pomysł, by książka ukazała się w formie bloga. Zdawało mi się, że sposób, w jaki została napisana (udawany dziennik) dobrze się do tego celu nadaje. W 2016 roku urzeczywistniłam swój plan, wprowadzając do wersji z 2014 niezbędne zmiany, dostosowujące tekst do publikacji w formie wirtualnego dziennika.
Od początku wiedziałam, że tekst, aż do ostatniego odcinka, powinien być publikowany anonimowo. Pozwoliło to na jeszcze ściślejsze związanie formy z treścią. Podobny cel miało opisywanie historii w przy użyciu takich form gramatycznych, by aż do ostatnich chwil nie było wiadomo, jakiej płci jest narrator. Od początku wiedziałam również, że kiedy pojawi się słowo KONIEC, ujawnię się jako autorka.
Początkowo zamierzałam publikować czysty tekst. Mój syn zachęcił mnie jednak do wprowadzenia elementów wizualnych. Tak się wkręciłam wę ideę, że "na cześć" bloga wymyśliłam fryzurę, która pozwoliła mi wystąpić zarówno w roli modela jak modelki w sesji fotograficznej zorganizowanej z okazji publikacji wirtualnego pamiętnika detektywa/detektywki. Fryzurę perfekcyjne wykonała znajoma... altowiolistka, a w kwestiach fotograficznych wsparł mnie mąż. Fryzjerska przygoda zainspirowała mnie nawet do dopisania jednego odcinka (link poniżej).
Widok z tyłu. Włosy zostały tak ostrzyżone, że wystarczyło zaczesać kosmyk do przodu, by uzyskać bardziej męską wersję postaci.
Aby wzmocnić efekt pożyczyłam od syna kurtkę. Mąż altowiolistki
zwrócił uwagę, że z uwagi na kształt szyi i ramion nawet z tyłu i z
krótkimi włosami wyglądam po kobiecemu.
Włosy z jednej strony obcięte zostały bardzo krótko, z drugiej zostawiłyśmy długie, co pozwoliło mi wcielić się w postać Niki.
Wystarczyło ustawić się grzywą do aparatu i zasłonić sobie twarz. Fakt, że obie "role" "zagrała" jedna osoba ma głębokie uzasadnienie w tekście.
Prawdę mówiąc wizualnych elementów miało być więcej. Jednak równoległa praca nad inną książką oraz rozliczne obowiązki zweryfikowały moje ambitne plany. Biorąc jednak pod uwagę możliwość nieustającej edycji publikowanych na blogu postów - nic straconego. Mogę jeszcze nadrobić "zaległości". Dlatego zachęcam do odwiedzania "Osobistego Detektywa" zarówno tych, tych, którzy dopiero tu trafili, jak i tych którzy przeczytali go od deski do deski (to znaczy od lutego do czerwca). Cytując zakończenie książki: "to przecież jeszcze nie KONIEC", będę go jeszcze zmieniać -. Początek książki znajdziecie tutaj. Potem wystarczy kliknąć w "nowszy post" pod wpisem, by przejść do kolejnego odcinka, a potem następnego, następnego, i następnego....
Dorota Suwalska
P.S. Na pierwszym zdjęciu zdemaskowana autorka ze zdemaskowanym Cerberem-Kajtusiem. Oczy drobnej i niedużej Dżimby zagrały oczy psiej bestii.
W wersji przeznaczonej na papier z 2014 roku wygląd Cerbera nie został opisany. Wiadomo było tylko tyle, że pies jest ogromny. Fakt że w naszym życiu pojawiła się suczka o dwukolorowych oczach sprawił, że przygotowując blogową wersję, zmieniłam to. Uznałam, że dwukolorowe oczy świetnie pasują do psiego olbrzyma o dwóch, jakże skontrastowanych imionach. Nie bez znaczenia okazał się również fakt, że błękit to jeden z ważniejszych bohaterów powieści.
Bardzo to ciekawe, jak powstaje zamysł główny, jego rozwój i prowadzenie. Fryzura - istny majstersztyk. Brawo! Wszystko razem - świetne. Ciekawe, wciągające.
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie :)
UsuńKsiążka w formie blogu jest baaardzo ciekawa, wciągająca, fabuła rozwija się brawurowo. Pełno interesujących postaci, zaskoczeń, zwodniczych wątków, ale tak musi być. Naprawdę świetne. Czyta się z przyjemnością. Daje prawdziwy relaks.
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki :)
Usuńzaglądam tutaj codziennie i czekam na nowe wpisy
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło :) Co prawda z nowymi wpisami może byc problem, bo historia została opowiedziana już do końca. Na pewno jednak będą pojawiać się posty dotyczące papierowej wersji Osobistego Detektywa.
OdpowiedzUsuń